This is the life

This is the life

wtorek, 6 stycznia 2015

Koniec a jednak początek

Cześć wam wszystkim!! Za niedługo zacznę znów pisać! :) Bloga już stworzonego mam : http://dontgoff.blogspot.com/
Ale jest nowowść!! Ten ff bedzie również na wattpad :D Wiem, że wattpad jest darmowy i mozna czytać bez internetu dlatego mam nadzieję, że ułatwi wam to trochę życie :) ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA I POZDRAWIAM <3 KOCHAM WAS :)

Rozdział 57

Rozdział 57

Tessa's POV

- ... Bardzo was kochała. Byłyście dla niej wszystkim... A właściwie byłaś ty, Liz. - tato odwrócił się w moją stronę. - Ty Tesso zaskoczyłaś nas w dzień narodzin. Nikt nie wiedział o tobie. Byłaś dla nas bonusem.
Tata poprawił się w kanapie i wytarł rękawem oczy.
- Wasza mama, była piękna. Była najpiękniejsza... a wy jesteście tak piękne jak ona. -uśmiechał się delikatnie kryjąc łzy.
- Co się z nią stało? - spytała Liz
- Umarła...przy waszym porodzie. Jej organizm nie wytrzymał. - przerwał i znów wytarł łzy. - Jej ostatnie słowa to: "Pamietaj, że będę cie zawsze kochać. Przepraszam...To nie miało sie tak skończyć".
- Przepraszam tato. Nie wiedziałam... - wyszeptałam.
- Masz rację, powinnyście wiedzieć o mamie. - powiedział. - Co jeszcze chcecie wiedzieć?
-To nasza mama.. - zaczęła Liz
- Chcemy wiedzieć wszystko. - dokończyłam.



Tata długo opowiadał o mamie. Brak mi słów. Nie wiedziałam, że miała AIDS. Nie wiedziałam też, że znienawidzony przeze mnie pieprzyk na policzku jest po niej. Siedziałyśmy z Liz na górze.
- Jak myślisz, czy to co mówił tata to prawda? - spytała.
- Myślę, że tak. Widziałaś z reszta jak bardzo wczuwał się w opowiadanie o tym wszystkim.
Siedziała jeszcze chwilę na pufie przede mną, ale po chwili wstała.
- Idę już spać. - powiedziała w drzwiach. - Dobranoc.
Boże, jaka ona miła.  Pewnie to mówienie o mamie musiało nią wstrząsnąć.
Nagle stanęła w drzwiach i odwróciła się w moją stronę:
- Tylko nie śpij na brzuchu bo będziesz miała sen  erotyczny o Willu. -uśmiechnęła się.
- Goń się! - chwyciłam za poduszkę i rzuciłam w jej stronę.
Liz zawsze będzie Liz.

Ułożyłam się wygodnie w łóżku. Ciągle myślałam o mamie.
- Niall i Maddie. - wyszeptałam cichutko. - Ładnie.

------------------------------------------------
 This is the end
Hold your breath and count to ten
Feel the Earth move and then
Hear my heart burst again
(Adele-Skyfall)
To jest juz koniec TITL :(
Mam nadzieję, że wszystkie 57 rozdziałów się podobały.
Jest mi troszeczkę smutno, że to się skończyło.
Chcę wam wszystkim podziękować
za wszystkie komy i wejścia....
Jest ich naprawdę dużo bo aż 182 komentarze
i 4187 wejść :)
Kocham was <3 i papaa

Rozdział 56



Rozdział 56

Tessa’s POV

Staliśmy tak przed moim domem i patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle zobaczyłam w oknie Ann.
- Super zaraz pobiegnie po Liz. – wymamrotałam.
- Co mówiłaś? – spytał Will

Liz’s POV

Ann zawołała mnie z jej pokoju. Podeszłam do okna a tam stoi Tessa z William’em.
Podeszłam szybko do biurka, wzięłam różowy mazak. Napisałam nim na kartce „ Chyba nie zapomnieliście o gumce i tabletkach?”
Podeszłam do okna i przyłożyłam kartkę do szyby.

Tessa’s POV

- Mówiłam…
- Pa Tess. Słodkich snów i widzimy się jutro.- puścił mnie ze swoich objęć i zniknął za zakrętem.
Weszłam do domu i poszłam na piętro do mojego pokoju. Nagle wbiegły Liz i Ann.
Posypała się seria pytań i delikatnie uszczypliwych wypowiedzi.
- Wow! Nixon? Brawo.
- Gdzie byliście?
- Co robiliście?
- Lubi cię?
- Lubisz go?
Zaczynało mnie już to wkurzać.
- Przestańcie! Kiedy przyjdzie tata? - wykrzyczałam.  
Dziewczyny nagle zamilkły. Liz wykrzywiła usta.
- W barze. Jak co roku. 
W jej głosie było słychać nutkę zniewagi i pogardy. Tez nie lubialam gdy tata chodził do barów zamiast siedzieć z nami i grać np. W planszówkę. 
- Robię kolacje. Zrobić wam coś? -Mówiłam schodząc juz po schodach na dół do kuchni.
- Ja zaraz wracam do domu, więc nie dzięki. - powiedział Ann.
- A ty Liz? Chcesz coś? 
Liz machla tylko ręką i znów podeszła do okna. 

*15 min później *       
                                                                                   
Siedziałam w kuchni i piłam colę. Liz była z Lucky’m na dworze. Nagle zapukał ktoś do drzwi. Zerknelam przez wizjer. Tata. Nigdy nie przychodził tak wcześnie... 
- Liz? Tessa? Otwórzcie. -  mamrotał.
Otworzyłam drzwi i go przytuliłam. Wiem, że zawsze w 3 dni w roku czuł się najgorzej; kiedy poznał mamę, kiedy się urodziłam i właśnie Dzień Matki. Strasznie było mi go żal. Ale... Byłam od zawsze na niego zła że nigdy nie powiedział co się tak naprawdę stało z mamą. wiem tylko tyle, że nie ma jej od kiedy byłam mała. Zakazał tez mówić wszystkim którzy ją znali. Ostatnio byłam u Ann i chciałam porozmawiać z ciocią Lucy, ale ona tylko mogła powiedzieć że bardzo chciała z nami zostać. Rozmawiałam o tym z Liz, ale ona już dawno dała sobie spokój z pytaniami.
Tata skierował się do salonu. Włączył telewizor i wytarl twarz w rękaw polaru. Miałam dość wieczenego pytania się o mamę i niedoatawania żadnej konkretnej odpowiedzi. Były 2 wyjścia: uciec z domu, wkurzyc się na tatę tak że sam powie prawdę. Bliżej było mi do taty...
- Tato!  Mam dość! Mam już tego serdecznie dość! O co chodzi?!! Co tak naprawdę stało się mamie?! Nie chcę wiecznie nie wiedzieć! Mam do tego prawo!! Może jej nie znałam ale wyobraź sobie, że ja też ją kocham i gdy słyszę tekst w szkole 'Jadę dzisiaj z mamą do Silesii, jedziesz z nami?' To tez mi się chce płakać! A nawet płacze!! A nadal nic nie wiem..
Widziałam jak go wrylo. Siedział na kanapie z rozdziawionymi ustami i wytrzeszczonymi oczami.
- Potrafię dużo znieść! To że czasem nawet nas nie zauważasz, ale o MAMIE POWINNAM WIEDZIEĆ!!
Tata spuścił głowę i wpatrywał się w ziemię. Do pokoju wbiegł Lucky a po nim Liz.
- Co się stało? - spytała zdziwiona.
- Tata postanowił, że powie w końcu coś o mamie.- zerknęłam na niego.
Przełknął głośno ślinę i zrobił gest ręką znaczący "Usiądźcie".
Posłusznie usiadłyśmy, Liz na fotelu ja obok taty na kanapie.
- Dziewczynki wasza mama....      

---------------------------------
Komentujcie i piszcie swoje opinie :)
Za niedługo 57 rozdział                                                                                                                                                                                                                                                                                                     

środa, 31 grudnia 2014

Sylwester!

Nie jestem dobra w składaniu życzeń, ale jest sylwester i za parę godzin będzie nowy rok a stary odejdzie.
Życzę wam duzo szczęścia, zdrowia, usmiechu na twarzy. Żeby wasze ulubione ff sie nigdy nie kończyły, życzę wam kocertu 1D i żebyście mogły ich spotkać. Mówiłam, że nie jestem dobra.... No ale cóż, życzenia są od serca <3 Kocham was ! :)

Ally

Rozdział 55



Tessa’s POV

*26 maj-Dzień Matki, 840*

Wychodziłam powoli na środek klasy, zaginając rogi kartek mojego wypracowania. Bardzo nie chciałam tego czytać, ale nie chciałam dostać pały i to jeszcze przed William’em.
Gdy stałam już pod tablicą zerknęłam niepewnie na nauczycielkę, a ona wykonała zamach ręką oznaczający „Możesz czytać”.
Wzięłam głęboki oddech.
-Ymmm..- zająkałam się i zerknęłam w notatki. – Dzisiaj jest piękny dzień- Dzień Matki.

*2 min później*
Odwróciłam się w stronę biurka, z trudem powstrzymując łzy, i wyczekiwałam odpowiedzi nauczycielki.
- Dobrze, trójka z plusem.
- Co? – podniosłam delikatnie głos.
- Proszę nie podnosić głosu i usiąść na miejscu! – podniosła się z krzesła.
Szybkim krokiem podeszłam do ławki, chwyciłam zeszyt i podręcznik. Wybiegłam z sali. Gdy byłam już na korytarzy krzyczałam:
- Bezduszna jędza! Wywłoka!
Nawet nie wiedziała ile musiałam mieć odwagi żeby o tym mówić.
Siedziałam na ziemi pod moją szafką wycierając łzy w rękaw.
-  Zdzira! – krzyczałam dalej.
Nagle zadzwonił dzwonek. Podniosłam się szybko z zimnych kafli i wytarłam jeszcze raz policzki. Na korytarz zleciało się mnóstwo dzieci. Otworzyłam szafkę, wsadziłam podręcznik razem z zeszytem i wyjęłam worek na w-f.
- Zgubiłaś coś.
Na ten głos przeszedł mnie dreszcz. Odwróciłam się, a przede mną stał William.
- Wypadło gdy wychodziłaś z klasy. – ciągnął dalej.
- Dzięki. – wydukałam i wyjęłam rękę po moją własność.  Jednak Will ciągle stał przede mną i uśmiechał się.
- Will, mogę to dostać? Nie czuję się zbyt dobrze. – dalej trzymałam otartą dłoń czekając na zwrot.
- A umówisz się ze mną do kina? Dzisiaj? Po szkole? –pytał mnie a ja czułam jak czerwienieję.
- Will przepraszam ale źle się… - nie dokończyłam ponieważ schował moją własność do kieszeni i wzruszył ramionami. Otworzyłam szeroko buzię żeby coś powiedzieć, ale on w tym momencie uśmiechnął się i powiedział:
- To jak? Idziemy?
Stałam chwilę cicho starając się nie zarumienić.
- No dobra. Na co idziemy?
- Myślałem o „Avatar”. – przewał na chwilę i wtrącił. – O której kończysz?
- Ymmm.. odwróciłam się w stronę szafki, wygrzebałam piórnik. – O 1430.
- Ja też. – zaczął wygrzebywać z kieszeni rękę. – Proszę.
Po tych słowach puścił mi oczko.
O.MÓJ.BOŻE.
William James Nixon, najładniejszy chłopak w szkole, chce umówić się ZE MNĄ! Chyba zemdleję.
- Co teraz masz? – spytał wyrywając mnie z moich myśli.
- Ymm.. w-f. – wymamrotałam.
- Ja mam chemię… więc idę na górę. – przy tym wykonał gest ręką.
- A ja idę na dół. – uśmiechnęłam się.
- Tooo… Do zobaczenia po szkole. – znów puścił oczko i odszedł.
Stałam jeszcze chwilę wryta. Usłyszałam dzwonek i zbiegłam szybko na pierwsze piętro.


*9 godzin później*

- Najbardziej podobał mi się moment kiedy Jake jako avatar biegł i to wszystko się tak podświetlało. – robiłam przy tym ruchy rękami. – I to jak oni się zbuntowali…
- Dlaczego tak bardzo cię to zabolało? – nie pozwolił mi skończyć.
- Nie rozumiem. Co mnie zabolało?
- Wtedy w klasie. Dlaczego tak zareagowałaś?
Szliśmy wtedy parkiem blisko kina. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wzięłam głęboki oddech.
- Proszę nie rozmawiajmy o tym. – wyszeptałam.
- Tess, wiem co się stało. Podejrzewam… Nie martw się. Nie myśl o tym.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nagle Will złapał mnie za rękę. Zdrętwiałam. Po ciągnął mnie delikatnie do przodu i udawał jakby nigdy nic.
https://31.media.tumblr.com/ee2282bf6ba2afd0e9c721783d824b5c/tumblr_mzisyqh0eY1t44y3jo1_500.gif
- Daleko do ciebie do domu?
- Co­?! - podniosłam minimalnie głos.
- Chcę cię odprowadzić. Do domu.
No i teraz taki mały dylemat. Dom czy "dom". Pewnie w domu nikogo nie ma chyba, że Liz i Ann. No a ni mogę iść z nim do "domu" bo wtedy miałby kłopoty.
- Yhmmm... Jakieś 15 minut. Ale wiesz.. nie musisz mnie odprowadzać. 

*12 minut później*

- Jesteś taka piękna. Taka śliczna. Taka dobra.
- Nie mów tak, nie znasz mnie do końca. - czułam jak się rumienię.
- Panno Horan, chcę cie teraz pocałować.



-----------------------------------------------
Przepraszam was za tą przerwę w fanfiction, ale jakoś tak wyszło.
Powiem tylko tyle, że zbliżamy się do końca, a nawet jestesmy bardzo blisko.
Ale proszę sie nie martwić, mam juz pomysł na następny ff :)

niedziela, 21 grudnia 2014

;(

Przepraszam was bardzo, ale śpiąc zarypałam nogą w laptopa i ulamalam ekran.... Cała ja... No i nie mam.na czym.pisać do czasu aż rodzice zrobią wszytsko przy moim nowym komputerze.    Jedna fajna rzecz w tym wszystkim to tk że laptop może się uda naprawić i będę miała 2 urządzenia do pisania :) na 55, przepraszam, ale musicie jeszcze poczekać :(

Pozdrawiam was i życzę szczęśliwych świat <3

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 54



Rozdział 54

Maddie’s POV

Obudziłam się na łóżku. Niall leżał obok mnie. Leżeliśmy na małym łóżku szpitalnym, całkowicie nadzy, a ja byłam podpięta do aparatury. Obróciła się w bok także leżeliśmy twarzą w twarz.


- Było wspaniale. – powiedział z zamkniętymi oczami.
- Wystraszyłam się idioto! – zaśmiałam się. – Dla mnie też było wspaniale.
- Przyniosę nam tabletki. – stwierdził poczym wygrzebał się z pod kołdry i ubrał bokserki.
Wstałam i podeszłam do małej komody. Nie było tam ani jednej mojej koszulki, ani jednej pary spodni. Usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę. Nie miałam się w co ubrać a byłam całkowicie naga! Na zegarku wyświetlała się godzina 10:13. Oznaczało to, że za 17 minut przyjeżdża Zayn, Harry, Perrie i Lucy a ja siedzę na podłodze całkowicie naga.
- Niall?! – krzyknęłam. – Gdzie są moje ubrania?!
- Skarbie nie mam pojęcia! – krzyczał z dołu. – Ale…Lucy robiła jakieś porządki. Zadzwonić do nie?
- Sama to zrobię! – krzyknęłam i zeszłam na dół. Na blacie w kuchni leżał telefon. Chwyciłam go i wybrałam „ Ta odrobienia dobrze Harremu ”. Chyba się jeszcze nie zorientował, że Lu jest w ciąży i za niedługo stworzą rodzinę.
- Hej. – odezwała się.
- Hej Lu. Mam do ciebie pytanie. Gdzie są moje ubrania?
Niall stał obok mnie i robił nam śniadanie, ale po tych słowach oderwał wzrok od warzyw położonych na desce, i zerknął na mnie jakby chciał się upewnić czy z tego co on zrozumiał stoję tutaj naga. Odłożył nóż, podszedł do mnie i przygryzł wargę. Lucy mówiła coś do mnie, ale je w ogóle nie słuchałam. Usłyszałam tylko „wywaliłam wszystkie”, ale jakoś mnie to nie interesowało. Odłożyłam komórkę na blat, nawet się nie rozłączając. Niall zrobił krok do przodu tak, że staliśmy dotykając się brzuchami. Złapał mnie w biodrach i pocałował. Zsunął rękę z moje biodra i zaczął zataczać we mnie kółka. Przygryzałam wargę i odchylałam głowę do tyłu.



- Halo? Jesteś tam? – mówiła Lu do telefonu, ale ją olałam i rozkoszowałam się chwilą.
- Niall..- szeptałam.

*6 minut później*


- Kurwa dlaczego przyszła wcześniej? – powiedziałam do Nialla bardzo cicho.
- Nie wiem, leć n górę do łazienki i weź ręcznik. – szeptał.
Nagle do kuchni weszła Lu z ręką na oczach.
- Spoko, nie macie się co starać. Słyszałam was wczoraj, bo zostałam dłużej.
Niall zakrył mnie swoim ciałem.
- Gdzie są moje ubrania Lucy?
- Łap. Resztę przywiozę później. – rzuciła w Niall’a czymś czarnym. Wyszła i poszła do salonu.
- Idę na górę, ubiorę się i się przejdziemy.

*15 minut później*



Narzuciłam na siebie lekki makijaż i ubrałam sukienkę była naprawę ładna.


*9 godzin później*

- Było wspaniale, dziękuję. – schyliłam się i zaczęłam zdejmować szpilki, teraz trochę żałuję, że nie ubrałam balerin.
Niall złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą na górę.
- Jestem bardzo zmęczona. – powiedziałam i zaczęłam zdejmować kolczyki.
- Kłamczucha. – zaśmiał się i odgarnął mi włosy z pleców poczym zarzucił na ramię.



*25 min później*

Doprowadzaliśmy nasze oddechy do normalnego tempa. Wtuliłam się w jego tors i usnęłam. Pierwszy raz od jakiegoś czasu spałam bez „kabli”.

*następnego dnia, rano*

Lucy’s POV

- Harry!!! – krzyczałam i jęczałam jednocześnie.
- Spokojnie kochanie. – już niedaleko.
Jechaliśmy do szpitala. Miałam mieć poród w domu, w wannie, ale mała/mały postanowił, że wyjdzie wcześniej. Byłam przerażona.
- Harry!!!
- Już, już spokojnie. – jedną ręką gładził mają o drugą kierował.

Harry’s POV

*30 min później*

Czekałem na holu w szpitalu, aż pielęgniarka powiadomi mnie, że mogę odwiedzić moją narzeczoną. Co prawda w szpitalu udawałem jej starszego brata bo Louis i Sus przywieźli nam złe fałszywe dowody osobiste, dlatego kurwa musiałem siedzieć na jebanym holu.
- Stary nie stresuj się. Będzie wszystko okey. – mówił Lou
- Właśnie Harry, Lu z wszystkim sobie poradzi. – potwierdziła Sus.
- Aaaa! – wydostał się krzyk z Sali porodowej.
Louis i Susan zerknęli po sobie i wytrzeszczyli oczy.
- Aaaa! – krzyczała.
- Kurwa mać, co tam się dzieje?! – powiedziałem.
Siedziałem na niebieskich krzesełkach i trzymałem w rękach, które bardzo mi się trzęsły, 2 ubranka: niebieskie i różowe, ponieważ nie byliśmy pewni czy to będzie dziewczynka czy chłopczyk. Do oczy napłynęły mi łzy. Nagle usłyszałem:
- Panie Parker, chce pan zobaczyć siostrzenicę i siostrzeńca?
Na ostatnie słowa zamarłem. Bliźniaki.
- Ma pan kilka minut, ponieważ zaraz bierzemy je do inkubatorów.
Wszedłem na salę i podbiegłem w stronę łóżka. Lucy trzymała dwa przepiękne dzieciaczki. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją w czoło.
- Michael i Ann? – spytałem na potwierdzenie. Ona tylko kiwnęła głową a z jej pięknych, brązowych oczu poleciały łzy szczęścia.
- Są takie piękne. – wyjąkała.

*w tym samym czasie w „domu”*

Maddie’s POV

- Niall gdzie są wszyscy? Nie powinno ich już tu być? W końcu jest 11. – spytałam jeszcze troszkę zaspana.
- Pojechali do szpitala. Lucy rodzi.
- Jak to?! Przecież to dopiero 7 miesiąc!
- Wiem, wszystkich to zdziwiło. Czekam na sms od nich co tam u Lu. – stwierdził i odwrócił swój wzrok z powrotem na telewizor.


 Poszłam do toalety i zdjęłam spodnie. Zdziwił mnie widok białej podpaski.
- Spóźnia mi się już 3 dni. – mruknęłam do siebie.


Wtedy pomyślałam o czymś co zwaliło mnie z nóg i musiałam usiąść na toalecie.
Chwyciłam za telefon i wybrałam kontakt.
- Hej, Perrie, wiem, że jesteś w sz[talu z Lu…
- Nie, ja nie jechałam bo się źle czuję. – przerwała mi. – Mam gorączkę i w ogóle.
- To jeszcze lepiej! Zrobiłabyś coś dla mnie? Musisz jechać do apteki…

*30 min później*

Siedziałam na krześle w kuchni i uderzałam rękami w uda.
- Na pewno dobrze to..
- Przestań, tego nie idzie zrobić źle. – odpysknęłam Perrie. – Sorki, ale jestem bardzo zdenerwowana.
- Rozumiem.
- Długo jeszcze? – pytałam dalej klepiąc w uda.
- Już czas. Popatrz!
Zastanawiałam się chwile i wyciągnęłam rękę do Perrie.
- Ty to zrób. – powiedziałam i dźgnęłam ją paznokciem.
- Na pewno? – spytała, a ja kiwnęłam znacząco głową. – Wiec…
- Perrie kurwa to nie jest teleturniej w tv! Mów! – wydarłam się.
Spojrzała na mały przyrząd i powiedziała:
- Niestety. Przykro mi.
Zerknęłam na nią i przestałam uderzać w uda.
- Oł… Byłam pewna, że… - wzięłam głęboki oddech. – To głupie, nawet nie byłam pewna czy chciałabym być w ciąży w wieku 19 lat. Ale…. Ale jakoś tak dziwnie… Bo myślałam, że tak będzie. – wstałam ze stołka i nie wiedziałam, w którą stronę iść, żeby nikt nie widział jak płaczę.


- Maddie, spokojnie. – przerwała i zawołała – Niall! Bądź tak miły i przyjdź do kuchni!
Słyszałam jak Niall idzie do kuchni. Zakręciło mi się w głowie, więc postanowiłam, że usiądę.
Niall wszedł do kuchni i zerkął pytająco na Perrie.


- O co chodzi? – stał w drzwiach i marszczył brwi. – Madd czemu płaczesz?
- Niall..ciii.. Maddie, - zwróciła się o mnie. – Nie wiedziałaś co czujesz, ale teraz już wiesz. Wiesz co czujesz bo cię okłamałam. Jesteś w ciąży!


----------------------------------------------
Przepraszam, że kazałam wam tak długo czekać na ten rozdział
ale ten cholerny remont.. grrrr... No ale 54 już jest :)
Oł oł oł Maddie jest w ciąży! Łuhu!!! ;D
Komentujcie i piszcie jak wam się podoba :)

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 53




Maddie’s POV

- Emmm… Harry co ty robisz? – mówiłam dalej cała zapłakana i wyrwana z moich myśli. –
To nie jest dobry pomysł.
Po moich dziwnych myślach, zrozumiałam, że jeden fałszywy ruch, w tym przypadku pocałunek w szyję, może zepsuć wszystko, w tym przypadku skończy się w łóżku i zepsuje moją miłość do Niall’a, i wzajemnie, jak i zepsuł by miłość Harrego do Lucy, i wzajemnie.
Ta retrospekcja z całowaniem się z Harrym, zaczynająca się na pocałunku w szyję kończąca się w łóżku spowodowała, że zaczęło mnie to brzydzić, tak jakbym miała przespać się z bratem.
- Przepraszam. Myślałem, że… - jąkał się.
- Nie ważne. – powiedziałam z łzami w oczach, a on odsunął się ode mnie i usiadł z powrotem na łóżko.
- Nienawidzę cię. – rzuciłam nie wiedząc co powiedzieć i wstała z fotela. – Jak mogłeś mi to zrobić?! – krzyczałam po nim.
Poszłam szybko do toalety i wytarłam zły. Zeszłam na dół udając, że jest wszystko okey a te wory pod oczami to przez to, że rzygałam.

*wieczorem*

Siedzieliśmy razem w salonie i patrzeliśmy na „Gwiazd naszych wina”. Nie płakałam, ponieważ widziałam ten film sto razy, ale naprawdę chciało mi się płakać. Obok nas siedziała Susan i Lou, przytuleni i wpatrzeni w telewizor. Ja wciąż była przygnębiona tym co powiedział mi Harry. Nie umiałam uwierzyć, że przez niego się to stało. Czuję się z sobą okropnie wiedząc, że mnie zgwałcił. Czuję się taka brudna. Nie umiała oswoić się z tymi myślami. To wciąż było dla mnie takie obce, takie inne i smutne.
Nagle wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę łazienki.
- Gdzie idziesz? – spytał czule Niall
- Wziąć prysznic.

*25 minut później*

Myłam dokładnie całe swoje ciało mając nadzieję, że to jakoś pomoże. Płakałam i trzęsły mi się ręce. Chciałam, żeby to piętno ze mnie zeszło, żebym niczego nie musiała pamiętać.
Odgarnęłam włosy i sięgnęłam po szampon.
- Musi boleć. – powiedział i otworzył drzwi z kabiny prysznicowej.
- Co? Nie rozumiem.
Nie odpowiedział tylko podszedł i przykucnął za mną patrząc na moje udo. Widok jego mokrego podkoszulku był bardzo seksowny. Odłożyłam szampon i odwróciłam się do niego przodem.
- Nie patrz na to. Nie patrz na tę ranę.
On podniósł się i zdjął podkoszulek. Myliłam się, widok jego mokrych mięśni jest seksowny. Zdjął również spodnie i bokserki. Staliśmy przed sobą całkowicie nadzy i patrzeliśmy sobie głęboko w oczy poczym chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Jesteś najpiękniejszą istotą na świecie. A to.. – pojechał ręką w dół i zatoczył kółko wokół blizny. – To nie jest ważne. Nie pamiętaj tego, nikt ci nie każe.
- Jesteś najpiękniejszym człowiekiem na ziemi. – Zsunęłam rękę z jego szyi i poklepałam go palcem po klacie. – Ale tam.
- Czyli na zewnątrz nie? – zaśmiał się. – Ty mała nagusko!
Schylił się i podniósł mnie.





- Chcesz? – zapytał z małym uśmieszkiem.
- Tak. Kocham cię. – wyszeptałam. - Ale proszę delikatnie. – dodałam.

Niall’s POV

Zrozumiałem, że odważyła się na to dla mnie. Wiem, że gwałt to coś okropnego, ale jej wysiłek abyśmy byli szczęśliwi, abym ja był szczęśliwy, jest powalający. Nie wiedziałem, że ze wszystkim sobie tak dobrze poradzi.




Przychyliłem się do niej i złożyłem kilka delikatnych pocałunków na jej obojczyku.

Maddie’s POV

Trzymałam moje ręce na jego czyi i kręciłam blond włoskami. Byłam cała spięta. Rozluźniłam nogi wokół jego pasa i spuściłam w dół. On chwycił mnie w pasie i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie. Oparliśmy się o jedną ze ścianek kabiny prysznicowej. Opierałam się o zimną ścianę, a Niall pieścił moje piersi. Przymknęłam oczy i przyśpieszyłam tępo oddychania. On co raz niżej całował mnie po brzuchu. Nagle po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Jęknęłam i podniosłam się na palcach. Muskał moją waginę swoimi ciepłymi ustami. Jego ręka wędrowała po moim udzie aż powoli wsadził mi jeden palec. Zaczęłam nerwowo bawić się palcami i wyginać do tyłu. Dołączył drugi palec a ja zaczęłam nerwowo dyszeć i po ciuchu piszczeć i pojękiwać.
- Niall… – wydyszałam. Wyjął ze mnie palce i włożył je do buzi.
- Mhhmm… Tak dobrze smakujesz. – oblizał je i wstał.
Zaczął składać pocałunki na całej linii mojego biustu. Chwyciłam Ga za brodę i pocałowałam.


Moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Ciągle włączony prysznic nie przeszkadzał nam, a wręcz przeciwnie czułam się bardziej odprężona. Wszedł we mnie powoli i zaczął powoli ruszać biodrami. Wyginałam się na wszystkie strony i jęczałam z podniecenia. Co chwilę przygryzałam wargę.
- Kocham cię. – mruknął mi na ucho.
- Ja… - przerwał mi jeden mocniejszy ruch. – Ja ciebie też.
Mruczałam i a z moich oczy wydostała się samotna łza.
- Niall…już. – wydyszałam.
On doszedł zaraz po mnie. Wyszedł ze mnie i przytulił mnie mocno.
- Nie myślałem, że z wszystkim sobie poradzimy.
- Nie myślałam, że kiedykolwiek będę tak szczęśliwa.




------------------------------------
HAHAHA XD
Pewnie każdy dał się nabrać, że Maddie i Harry.. noo.
Hahahha :)
Lecę pisać 54 :*
Czekam na komy, to bardzo motywuje :)

środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 52



Rozdział 52

Maddie’s POV

Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy razem obiad. Było bardzo rodzinnie ponieważ byliśmy wtedy wszyscy razem. Ja obok Niall’a, Lu obok Harrego (naprzeciwko nas), Zayn obok Parrie, Lou koło Susan i Ally obok Liam’a.
- Mmmm… Naprawdę dobre Perrie, powinnaś częściej robić obiady. – pochwalił Lou. – Super!


- Właściwie…- przerwała Perrie


- To ja gotowałam. – odezwała się Lu i uśmiechnęła się.
Wtedy poczułam takie motylki w brzuchu. To było takie rodzinne i miłe. Ale poczułam też coś innego.
- Ałć! – jęknęłam.
Harry spojrzał na mnie i powiedział po cichu „Musimy porozmawiać”.
- Co się stało? – spytał Niall
-Yhhhmm… coś mnie ugryzło. – skłamałam i dopiero potem zorientowałam się jaki nonsens powiedziałam.
 Ally mówiła to jak Liam się jej zaręczył. Spojrzałam w trakcie jej monologu na Niall’a i uśmiechnęłam się. Jak mogłam myśleć, że to on jej się oświadczył.
Harry ciągle kopał mnie w łydkę. Minę miał bardzo dziwną. Był strasznie smutny i wpatrywał się w talerz, w którym grzebał widelcem, i którego prawie nie zjadł.
Spojrzał na mnie i znów powiedział po cichu „Musimy pogadać”. Tym razem Niall chyba to usłyszał i spojrzał na niego, podnosząc oczy znad talerza, potem na mnie i znów na niego.
- Harry coś, źle wyglądasz. – wtrącił Niall, próbując się czegoś dowiedzieć.
- Wydaje ci się. – odburknął nie mile Harry.
Od jego kopania w moją łydkę bolały mnie mięsnie dla tego postanowiłam, że muszę odejść od stołu i z nim porozmawiać, mimo tego, że bardzo się tej rozmowy bałam.
- Przepraszam. – wstałam szybko od stołu i wybiegłam z jadalni zasłaniając usta i udając, że mam odruchy wymiotne.
Podczas wstawania od stołu kopnęłam z całej siły Harrego. Pobiegłam na górę i czekałam aż przyjdzie Hazz. Miałam nadzieję, że nie odezwie się w Niall’u ta urocza zazwyczaj strona, która karze mu się o mnie troszczyć.

Harry’s POV

Zerknąłem na Lu czy się nie połapała o co chodzi. Na szczęście po jej minie widać było tylko zaskoczenie z powodu nagłego odejścia od stołu Maddie.
- Pójdę sprawdzić czy.. – nie pozwoliłem skończyć Niall’owi
- Spoko, siedź i tak miałem iść do toalety. Sprawdzę przy okazji czy wszystko ok.
Na początku jego mina była dziwna jakby coś podejrzewał, ale kiwnął tylko i wsadził do buzi następny kęs.
Zerwałem się od stołu i poleciałem na piętro.
- Chodź, do twojego pokoju. – wymamrotałem do niej.
Posłusznie poszła za mną i usiadła na czerwonym fotelu, a ja naprzeciwko jej na łóżku.
- Co jest tak poważną sprawą, że musiałeś przerwać mi obiad? – zażartowała i uśmiechnęła się ale mi nie było do śmiechu.
- Maddie muszę ci coś wyznać, myślałem, że będę w stanie to w sobie ukryć, ale nie umiem…

Maddie’s POV

- Łołołoooł…. Zwolnij. Harry jeżeli chcesz mi powiedzieć coś czego nie powinnam słyszeć, nie mów tego. – zaprotestowałam bo rozmowa szła w dziwnym kierunku, według mnie.
- Nie Meeg, właśnie o to chodzi, że powinnaś to wiedzieć.
Spojrzał na podłogę nachylił się w moją stronę, ręce podparł o kolana, a twarz zakrywały mu już lekko zbyt długie włosy.
- Kiedy ciebie nie było… – przerwał na chwilę zastanawiając się co powiedzieć. - Nie, nie umiem.


Spuścił głowę w dół i zastała cisza.
Nie umiałam jej zdzierżyć wiedząc w dodatku, że na dole czeka na mnie przepyszny obiad odezwałam się:
- Powiedz mi. Proszę.
Podniósł głowę i szybko powiedział, że „To jego wina”. Nie wiedziałam o co mu chodzi więc dopytywałam.
- Co jest twoją winą? Co zrobiłeś.
- Raczej czego nie zrobiłem. – na słowo nie zagryzł mocno szczękę.
Wtedy w ogóle nic nie rozumiałam. Rzucałam mu pytające spojrzenia, ale on nie raczył obdarzyć mnie odpowiedzią.
- Harry mów co chcesz bo inaczej idę! – odważyłam się podnieść głos.

Harry’s POV

- Dobrze już, dobrze. – wziął głęboki oddech. – Kiedy ciebie nie było i byłaś u Bieber’a on nas ostrzegł. Powiadomił nas.
- Przed czym ostrzegł? O czym powiadomił? – dopytywała.
- Przed tym co się stanie. Przed tym co nie musiało się stać.


Widziałem, że dalej nie rozumie ale nie nie wiedziałem jak to delikatnie powiedzieć. Postanowiłem, że żadnych delikatności ona i tak przez mnie znienawidzi.
- Przed gwałtem.


Na początku nie zorientowała się o co mi chodzi. Dopiero jak w głowie przeanalizowała wszystkie słowa doszło do niej co powiedziałem.
- Ja-ak t-oo? – dławiła się słowami.
- Dostaliśmy list. Znaczy dostaliśmy wszyscy ale widziałem go tylko ja.

Maddie’s POV

Próbowałam wydusić z siebie jakiekolwiek słowa, ale otworzyłam tylko usta i nic nie powiedziałam.
- Napisał nam, że chce okupu ale byłem pewien, że znowu jakiś idiota, z którym wygrał Niall na wyścigach rzuca się o kasę. I….
- I?! – niemal krzyknęłam.
- I spaliłem ten list. Nie chciałem, żeby ktoś go zobaczył z przede wszystkim Niall. Nie mógł się dowiedzieć bo na pewno znowu by się od początku to wszystko działo. – zsunął się z kanapy i przykucnął przy fotelu miedzy moimi nogami. Patrzył mi głęboko w oczy. – On ył by przez pewien czas szczęśliwy, ale ty byś znowu odeszła i jego depresja zaczęła by się na nowo, a był już prawie zdrowy.


- Jak ty mogłeś? – wyszeptałam prawie niesłyszalnie. – To przez ciebie on… Ja to wszystko pamiętam Harry. Pamiętaj jak mnie gwałcił, pamiętam jak wbił mi nóż w udo, pamiętam ten ból.


Nagle poczułam jego oddech na mojej szyi. Uspokoiłam się i zamknęłam oczy.


- Co my robimy? – wyszeptałam, nie przejmując się tym naprawdę i zajęłam się zdejmowaniem jego koszulki.


Sama zrzuciłam z siebie szybko swoją.


 ------------------------------------------
O.Mój.Boże. Oni... Oni się całują! O boszzz....
Piszcie czy podobał wam się rozdział i jak widzicie 
dalsze losy bohaterów :)
I bardzo przepraszam, że tak późno, ale
nie miała czasu. Aha! Nie wiem, nie jestem pewna
53 może pojawić się dzisiaj, albo jutro.
Komentujcie to motywuje ;D

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 49



Maddie’s POV

Zerwałam się z łóżka. Od razu pożałowałam, zaczęło kręcić mi się w głowie. Stałam chwilkę z zamkniętymi oczami. Gdy je otworzyłam. Widziałam ciągle klęczącego Niall’a.
- Co?!

Widziałam jaką zrobił w tym momencie minę, dlatego wtedy miałam zamknięte oczy. Odwróciłam głowę w bok i zerwałam z siebie koszulę szpitalną.
- Patrz! Patrz! Widzisz to! Chcesz taką mnie pamiętać?! Bo będziesz musiał. – z każdym wypowiedzianym słowem pokazywałam wysypkę, stałam przed nim całkowicie naga, a on patrząc na mnie marszczył nos.





- Nie mów, że takiej mnie pragniesz! – krzyczałam co chwilę wypuszczając partię łez.
On wstał, czerwone pudełeczko położył na łóżku, podszedł do mnie i wpatrywał się w parędziesiąt różowych kropek.
- Przepraszam. Ja… Przepraszam.


Odsunął się ode mnie i wyszedł  pokoju.

Niall’s POV

Jak mogłem być taki głupi! To moja wina. To ja ją skrzywdziłem, przeze mnie ma te zesrane AIDS! To przeze mnie ona…Nie! Nie przyjmuję tego do wiadomości.
Stałem już na dole tyłem do schodów. Odwróciłem się i postanowiłem, że to zrobię jeszcze raz. Musiałem z nią pogadać. Prawie na końcu schodów usłyszałem ten straszliwy dźwięk. 

https://www.youtube.com/watch?v=vQ69aBqlSWY 




 -------------------------------------------------------
Ten dźwięk oznacza zatrzymanie akcji serca
czyli.... śmierć. 
Nie będę nic wielce pisać tylko 6 komów
następny czyli 50 rozdział.